niedziela, 12 października 2014

Spotkania: aktywni z pasją


Jolanta Niwińska – popularyzatorka czytelnictwa, publicystka, podróżniczka




Moją rozmówczynią jest Jolanta Niwińska – nauczyciel bibliotekarz, członek bydgoskiego Oddziału Towarzystwa Nauczycieli Bibliotekarzy Szkół Polskich. Koordynatorka ruchu bookcrossingowego w Polsce (ogólnoświatowy ruch czytelniczy), inicjatorka i współorganizatorka corocznego Święta Wolnych Książek, autorka popularyzujących czytelnictwo miejskich projektów, takich jak Czytająca Bydgoszcz, Festiwal Pięknego Czytania im. Kazimierza Hoffmana. Za swoją działalność otrzymała odznakę honorową Zasłużony dla Kultury Polskiej, laureatka plebiscytu Kobieta Roku 2010 organizowanego przez Radio Gra.

  • 17- go czerwca tego roku na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy odbyła się impreza słowno- muzyczna,  Święto Wolnych Książek pod hasłem „Dziel się z innymi radością czytania”.  Liczna obecność młodzieży i dorosłych, o czym mogłam przekonać się osobiście, świadczy o dużym zainteresowaniu i potrzebie organizowania takiego święta. Skąd przywędrowała do nas idea ruchu bookcrossingowego i od kiedy się tym zajmujesz?



 Obchody Święta Wolnych Książek - film (kliknij link)

Bookcrossing – niecodzienne zjawisko, mające na celu zjednoczenie miłośników czytania. To idea nieodpłatnego przekazywania literatury  najczęściej poprzez zostawianie jej w specjalnie oznaczonych miejscach, by ktoś mógł ją zabrać, przeczytać i znów zostawić w tym samym lub innym wyznaczonym do tego miejscu. Jego twórcą jest amerykański programista Ron Hornbaker, który stworzył stronę internetową umożliwiającą wymianę książek. Bookcrossing narodził  się w Stanach Zjednoczonych w 2001 roku, swoim zasięgiem obiegł cały świat. Do Polski  ruch zawitał w 2003 roku zyskując błyskawicznie sympatyków i entuzjastów.                                                                
Całkiem przez przypadek, podczas jazdy pociągiem, zainspirował mnie pomysł upowszechniania czytelnictwa; odnaleziona gazeta, pozostawiona pewnie przez jednego z pasażerów, a w niej artykuł, który miał odmienić moje życie... Zaczęło się od Klubu Biblioteki Twórczej i wędrówki miejskiej z hasłem: " Jestem książką z bookcrossingu, przeczytaj i podaj dalej”. Dzisiaj uwalniam książki i zachęcam wszystkich, by robili to samo. Paradoksalnie słowo pisane nie posiada mocy głośnej autoprezentacji. Tomy znajdujące się w zaciszach domowych bibliotek stanowią jedynie ozdobę. Choć bywa, że raz po raz wychylą się spod pierzyny kurzu, ostatecznie pozostają nieme przez długie lata. Nie godzę się na taki stan rzeczy! Wierzę, że książka ożywa w rękach czytelnika, a słowa w niej spisane trafiają prosto do serc i umysłów odbiorców. Swoją wiarą chcę podzielić się z wszystkimi entuzjastami i tymi mniej sympatyzującymi z literaturą. Zachęcam, by nie więzili tomów na półkach, by pozostawiali je w kinach i pociągach, galeriach,  na szlakach turystycznych, ławkach w parku i stolikach w ulubionych  pubach.  Czułabym ogromną satysfakcję, gdyby większość z nas mogła powiedzieć: „Tak, byłem czytelnikiem-znalazcą”. W tej chwili mamy za sobą już jedenastą edycję  Święta Wolnych Książek, które zresztą na dobre wpisało się w kalendarz ogólnopolskich imprez kulturalnych. Akcja jednoczy zainteresowanych w promocji czytelnictwa, a także jest doskonałą okazją do spotkań ze znanymi i lubianymi ludźmi pióra. Towarzyszą jej twórcy literatury dziecięcej i młodzieżowej jak również pisarze z regionu. Najbardziej jednak cieszą głosy młodsze, jeszcze szkolne, pełne pasji i zapału, które rozbrzmiewają z własnej inicjatywy. To niesamowite, ile miłości do literatury drzemie w naszej młodzieży! W wielu miejscach, także w mieście nad Brdą, powstają półki bookcrossingowe , w Polsce jest ich ponad  dwadzieścia tysięcy.                                        
Według danych - na stronie głównej Bookcrossing.pl zarejestrowanych jest 25 603  użytkowników,  a uwolnionych jest 208 751 książek ( info z dn. 06.10.2014r., www.bookcrossing.pl) . Polskie książki zabrane przez czytelników wędrują m.in. po Cyprze, Meksyku, Papui Nowej Gwinei, Niemczech  a nawet Australii.
Dodam ,iż po 132 krajach krąży ponad 10 mln tomów, które uwolniło ponad 1,3 mln czytelników ( info z dn. 06.10.2014r.,  www.bookcrossing.com) . Te statystyki świadczą o popularności ruchu w Polsce i na świecie. To satysfakcjonuje.

Półki bookcrossingowe w Bydgoszczy

Kawiarnia Stara Szuflada

Eljazz Club & Restaurant

Zespół Szkół nr 1

Dom Kultury Modraczek

  • Jesteś autorką i realizatorką projektów popularyzujących czytelnictwo, takich jak Bydgoskie Biesiady Czytelnicze, Festiwal Pięknego Czytania im. Kazimierza Hoffmana. Powiedź nam więcej na ten temat tych projektów.

Te  lokalne, zainicjowane przeze mnie, akcje popularyzujące książkę, kreujące modę na czytanie zadomowiły  się na dobre w kalendarzu imprez kulturalnych miasta, cieszą się popularnością, odnoszą efekty czytelnicze. To tradycja spotkań z książką i głośnym czytaniem sięgająca dziesięciu lat. Nie ukrywam , dla mnie to czas zaangażowania, cennej praktyki, zbieranych, powtarzanych i udoskonalanych doświadczeń po to, by  nadać im niepowtarzalności i  wyjątkowości,  w konsekwencji zaś zachęcić czytelnika do  kontaktu z książką. Mam świadomość tego, iż ludzie o takim nastawianiu do świata i tego co robią jest coraz mniej. Mój  świat , jestem o tym przekonana, zaczyna odchodzić, zaczyna ustępować miejsca, ale ten mój świat wcale nie musi przegrać. Może być szansą dla innych , podobnie myślących , czujących jak ja.  Pytasz o realizowane  projekty; to może na początek -  Festiwal Pięknego Czytania im. Kazimierza Hoffmana, którego V edycja odbyła się w tym roku. Konkurs wyłania  wśród  młodzieży mistrza pięknego czytania grodu nad Brdą . O tytuł ten, uhonorowany statuetką Bydgoskiej Łuczniczki,  rywalizują uczniowie bydgoskich szkół i regionu.  Projekt popularyzuje  literaturę polską i regionalną, przybliża  sylwetkę i twórczość Kazimierza Hoffmana -  patrona festiwalu,  bydgoskiego księcia poetów.                                                                              
Bydgoskie Biesiady Czytelnicze  są dla mnie szczególne,  realizuję je od ponad 10 lat. To czytanie literatury przez dzieci, młodzież i dorosłych w różnych miejscach Bydgoszczy ; bibliotekach,  redakcjach, rozgłośniach radiowych , ratuszu , muzeum,  Miejskim Centrum Kultury,  przestrzeni miejskiej. Do akcji czytania włączyli się  ludzie pióra, ekranu i sceny, pedagodzy,  osobistości życia społecznego. To osoby z różnych środowisk, różnych poglądów i zapatrywań , ale świat książki powoduje , iż  tworzymy  najbardziej zgodną  i twórczą koalicję.  Nasze  spotkania literackie i wspólnie spędzony czas budują więzi, inspirują  do rozmów nie tylko o książce. Są doskonałą okazją promocji  twórczości literackiej  uczniów, talentów  wokalnych, plastycznych fotograficznych czy organizacyjnych. Przede wszystkim zachęcają, w szczególności młodych ludzi, do odkrywania przyjemności, jakie niesie ze sobą czytanie.                                                                                   
W Bydgoskich Biesiadach  Czytelniczych udział biorą   pisarze regionu jak również uznane autorytety literackie m.in. Joanna Papuzińska, Joanna Olech, Wanda  Chotomska, Barbara Kosmowska. Aktualnie przygotowuję się do spotkania z Barbarą Wachowicz.  Będzie to wydarzenie wyjątkowe , gościć bowiem autorkę w grodzie nad Brdą  to wielki dla nas zaszczyt.
  
  •  Odbyłaś niedawno daleką podróż do Papui Nowej Gwinei. Twierdzisz, że nigdy nie jest za późno na realizację marzeń, a ta wyprawa była ich spełnieniem. Papua Nowa Gwinea – dlaczego akurat tam?

Odpowiedź na to pytanie jest złożone, ale zacznijmy od początku. Moje zainteresowania, wzięły swój początek właśnie z literatury. To książki wprowadzały mnie w świat dziecięcych fascynacji, gdzie spełniały się marzenia, a wszystko wokół zachwycało swoją niezwykłością. Fascynacje książką  pozostały. Już jako mała dziewczynka wędrowałam z Kotem w Butach i Kubusiem Puchatkiem. Wyraźny ślad w mojej pamięci pozostawiła powieść Alfreda Szklarskiego "Tomek wśród łowców głów” Książka ta rozpostarła przed moim umysłem przestrzenie, które przemierzałam później w wyobraźni. Jestem przekonana, że mój wewnętrzny świat został wykreowany właśnie przez taką literaturę. Dzięki niej mam odwagę marzyć i mierzyć daleko. Z grupą przyjaciół, prawdziwymi wilkami morskimi, udało mi opłynąć wyspy morza Karaibskiego, niezwykle malownicze szkiery u wybrzeży Szwecji, popłynąć po Śródziemnym, zawitać do Cann, Antibes. Czułam na twarzy rosę i wiatr, wystawiałam twarz do słońca. Papua Nowa Gwinea była tylko kwestią czasu, a podróż w tamte rejony miała mieć drugie, misyjne działanie; miała nieść ideę popularyzacji słowa pisanego, a tym samym być filarem dla szeroko rozumianego rozwoju.





  •  Jak wyglądały przygotowania do podróży? Ciekawość świata, poznanie innych kultur, czy były jeszcze inne cele do zrealizowania?

Musieliśmy przygotować się pod względem formalnym, a więc wyrobić stosowne dokumenty, przejść obowiązkowe szczepienia, zaopatrzyć apteczkę w niezbędne w takiej podróży medykamenty. Byliśmy oczywiście ciekawi świata, kultur i w dalszym ciągu jesteśmy, ale realizowaliśmy również cel medyczny i edukacyjny. Miałam tam okazję wykazać się swoim doświadczeniem zawodowym co stworzyło możliwość  przyjrzenia się z bliska życiu codziennemu mieszkańców Papui, obrzędom i kulturze. Uczestniczyłam w spotkaniach w Domach Duchów do których kobiety nie mają wstępu,   zwiedziłam Uniwersytet w Madang, najbardziej nowoczesną i prestiżową placówkę edukacyjną w Papui Nowej, odwiedziłam szkoły, realizowałam nietypowe zajęcia z nowogwinejską młodzieżą „Lekcje pod liściem bananowca”. Tu właśnie trafionym pomysłem okazały się przywiezione przeze mnie książki i różne  szkolne gadżety. Przejechały ze mną w plecaku tysiące kilometrów. Wśród nich  była  literatura dla dzieci, młodzieży i dorosłych - bogato ilustrowane albumy w języku angielskim ( Polska, Warszawa, Bydgoszcz ), przewodniki, komiksy, bajki, książki przygodowe i obyczajowe.  Przekazałam je szkołom, otrzymali  je uczniowie, nauczyciele i  misjonarze. Miałam dużo radości i satysfakcji widząc, jakim zainteresowaniem w praktyce cieszyły się książki, wycinanki, kredki. Dzięki nim udało mi się nie tylko z dziećmi ale również z dorosłymi nawiązać nić porozumienia, opowiedzieć o naszych zwyczajach, Bydgoszczy, Polsce. Tłumaczami na język pigin byli misjonarze. 




  •   Papua Nowa Gwinea to…  

To jeden z najbardziej fascynujących kulturowo rejonów świata. To kraj przesiąknięty duchami i magią, w którym do dziś żywa jest legenda kanibalizmu ( prawnie został  zakazany w latach  60tych XX wieku). Trwająca ponad miesiąc wyprawa w ten rejon świata to wielka przygoda mojego życia. Nasza trzyosobowa wyprawa podzielona została na 4 etapy. Poza  stolicą wyspy, Portem Moresby,  docieramy na nadmorskie wybrzeże, do miast; Wewak i Madang, wyspy;  Karkar, Mushu, Kairiru, w region rzeki  Sepik oraz region górski, do Goroki, Kundiawy i Mont Hagen.  Znaczną część czasu przebywamy w wioskach  usytuowanych nad legendarnym Sepikiem . Odwiedzimy w buszu skupiska drewnianych chatek -  Kamanimbit, Palimbe , Marui, Kanganaman, położonych nad uroczymi lagunami.                                                                 Niezapomniany tydzień w Palimbe. Nad rzekę dostajemy się terenowym samochodem. Dojeżdżamy  do wybrzeża wioski Pagwi, która jest ważniejszym portem w środkowym Sepiku, wsiadamy w tradycyjne kanu. Płyniemy. Aż trudno uwierzyć, że jesteśmy niedaleko równika , temperatura powietrza wynosi 39 stopni. W oddali słychać garamuty, czyli olbrzymie bębny wydrążone z jednego pnia  służące do przekazywania wieści. Sygnał , że dopływamy na miejsce.  Znajdują się najczęściej w Domu Duchów. Wg wierzeń papuaskich Dom Duchów jest to świątynia duchów, budowle  dochodzące do wysokości 30 metrów. W nich przechowuje się rzeźby przodków, rytualne maski, święte kamienie nawiedzane  przez duchy. Tu podejmowane są najważniejsze decyzje plemienia. To lokalny parlament, ośrodek aktywności politycznej , wojennej,  magicznej i obrzędowej. Mogą w nim przebywać tylko mężczyźni po inicjacji. Kobiety nie mają tam wstępu.                                                           
Palimbe. Witają nas Papuasi, bajecznie kolorowi, radośni . Twarze ich zdobią jaskrawe  makijaże, we włosy wpięte mają  pióropusze z piór rajskich ptaków i kazuarów, ciała zaś upiększone naszyjnikami z szabli leśnych knurów, ozdobami z muszli, liści oraz kwiatów. Wyglądają niesamowicie . Kobiety obsypują nas kwiatami,  zakładają naszyjniki z żywych kwiatów. Jesteśmy wzruszeni. Uczestniczymy w sing- sing,  czyli pokazie  rytualnych tańców i śpiewów plemiennych. Taniec i stroje są charakterystyczne  tylko dla tego danego klanu. Papuasi przywdziewają swe fantazyjne ubiory tylko w nadzwyczajnych okolicznościach takich jak np.: ślub, zawarcie pokoju przez zwaśnione strony, zakończenie zbioru kawy,  uroczystości kościelne itp.  Obecnie coraz częściej taniec przedstawiany jest jako atrakcja dla turystów.                        
Nocujemy w chatach z rodzinami papuaskimi. Jest nas około 30 osób w tym dziadkowie, rodzice , dzieci, wnuki, prawnuki. Jest swojsko, rodzinnie.  Niezwykle ważne dla Papuasów jest poczucie wspólnoty. Największą natomiast karą jest poczucie izolacji od grupy. Życie razem to głównie umiejętność dzielenia się z innymi , zarówno dobrami materialnymi, jak i uczuciami oraz myślami. Wierzą, że pozytywna energia, jaka się między nimi wytwarza, jest silniejsza nawet od śmierci.                                                                       
Brak jest prądu, mycie w rzece, woda pitna tylko deszczowa. Nie ma żadnych mebli ani łóżek, śpimy na matach, otuleni moskitierami. W rogach chaty dymią przygaszone paleniska. Cały dobytek skupiony jest wokół chat. Kury, psy i świnie, traktuje się  z największym szacunkiem. Wszystkim plemionom papuaskim jest wspólny kult świni. Traktowana jest ona jako członek rodziny, ma swoje imię i nie jest zabijana przez właścicieli lecz sprzedawana innym. Ilość świń w gospodarstwie świadczy o statusie społecznym, są one najlepszą lokatą kapitału. Żonę, również Papuas wykupuje od jej rodziny, płacąc świniami. Cena za żonę może dochodzić nawet do 5. Mięso wieprzowe je się tylko na specjalne, wyjątkowe okazje. Krew świni uważana jest za najlepsze lekarstwo na różnorakie choroby – zarówno dla ludzi jak i innych świń. Tłuszcz chroni przed zimnem, także upiększa nasmarowane nim ciało. Podarowanie komuś świni świadczy o najwyższym szacunku dla tej osoby.                                   
Jedzenie przygotowuje mam Dorothy, gospodyni. Najczęściej to placki sagowe, ryż, miejscowe płody rolne (tarro , yam, pit-pit ) wzbogacane od czasu do czasu rybą, jemy owoce ( banany, popo, owoce kokosu).   Buai żują  tu wszyscy: od kilkuletnich dzieci do staruszków. Efektem, oprócz odurzającego działania są poczerniałe na stałe zęby dorosłych i nieco odrażający widok tubylców spluwających śliną czerwoną jak krew.  Brrr…  Kobiety noszą zakupy na głowach – w bilumach, wzorzystych torbach,  wykonanych  z wymoczonych i suszonych włókien drzewnych skręconych  ręcznie w sznurek,  z którego wyplata się  siatki służące najróżniejszym potrzebom.                                                            
Nie ukrywam -  ta podróż to  wielka przygoda mojego życia. Poznałam i zaprzyjaźniłam się z wieloma ludźmi, odwiedziłam wiele miejsc, przeżyłam mnóstwo przygód. Zafascynowały mnie tamtejsza kultura, prostota życia, niecodzienne obrzędy, bogactwo flory i fauny.






  • Czy turyści w Papui Nowej Gwinei mogą czuć się bezpiecznie, wobec panującego przekonania, że występuje tam duża przestępczość?

Papua Nowa Gwinea to kraj trudny do zwiedzania z wielu powodów : znikomej ilości  dróg i środków transportu,  zaplecza noclegowego i egzotycznej kultury mieszkańców,  zagrożenia malarią oraz niebezpieczeństw, które przyniosła cywilizacja (napady). Ze względu na ekstremalne skontrastowanie społeczeństwa, poziom rozbojów jest wysoki i nie zaleca się podróżowania po kraju na własną rękę. Nasza ekipa była pod opieką misjonarzy , werbistów, którzy zadziwili nas znajomością realiów i tym samym dawali poczucie bezpieczeństwa. Mimo wielu ostrzeżeń, które serwuje się turystom Nowogwinejczycy z którymi  przebywaliśmy to ludzie życzliwie usposobieni i  uczynni.  Pogodni i uśmiechnięci, niezwykli.

Film z pobytu w Kraju Rajskiego Ptaka -(kliknij na link)

  • Jakie wrażenia, przemyślenia, refleksje przywiozłaś z podróży?

Posiadając niewiele  można być szczęśliwym.                                
Zazdroszczę tym ludziom przede wszystkim spokoju, nigdy się nie spieszą , to my mamy zegarki. Zawieszający się komputer, dzwoniące telefony, korki na drodze, zawrotne tempo życia - to wszystko powoduje, że czasami nie wiemy, że do szczęścia wystarczy niewiele, może to być rozmowa z przyjaciółmi. 

3 komentarze:

  1. Brawo Jolu! Jesteś prawdziwą chlubą naszego miasta! A.Rz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wywiad,czyta się jednym tchem. Nasza Kochana Inicjatorka Święta Wolnych Książek jak zwykle zaskakuje - tym razem podróżą prawie na kraniec świata z ideą popularyzacji czytelnictwa. Super, serdecznie gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozmowa wiele ciekawych informacji. Pozdrowienia z T-ki.

    OdpowiedzUsuń