wtorek, 2 grudnia 2014

Emerytura w Polsce. Historia niezwykła

Leokadia Majewicz - autorka książki "Niewolnicy w Raju"



 Spotkanie z Panią Leokadią Majewicz w Bibliotece Pedagogicznej w Bydgoszczy to świadectwo prawdy historycznej opowiedzianej, z pierwszej ręki, przez naocznego świadka. To historia  tragicznych wydarzeń jakie dotknęły ją i jej bliskich po najeździe Związku Radzieckiego na Polskę. Jej los jest również dolą 1,5 miliona Polaków wywiezionych w głąb Rosji po 17 września 1945r. 400 tysięcy, z nich, zmarło wg. oficjalnej odpowiedzi, rosyjskiego rządu, udzielonej po wojnie. Te opowieści to rodzaj misji, której Pani Leokadia podjęła się jeszcze podczas pobytu w Anglii, wówczas jeździła jako prelegentka, do różnych organizacji, mówiąc o przeżyciach, jakie były udziałem jej rodziny (rodziców, trzech sióstr oraz brata) i innych Polaków na Syberii.  
 Po powrocie do kraju (po 67 latach), kontynuuje swoje odczyty, żeby tych historycznych wydarzeń ludzie nie zapomnieli. Swoje wspomnienia spisała w książce pt. „Niewolnicy w Raju”. Spotkanie w bibliotece było rodzajem promocji tej książki. W splocie różnych tragicznych wydarzeń, gdzie o życiu decydował ślepy traf, rodzina Pani Leokadii przetrwała ponad 2 letni pobyt na Syberii i po 8 letniej tułaczce osiedliła się w Anglii. Było to możliwe dzięki niesamowitej determinacji i zaradności jej rodziców, wiary w Boga i szczęśliwym zbiegom okoliczności. Ojciec Pani Leokadii był w I Polskiej Dywizji, pod dowództwem generała Maczka a mąż walczył w powstaniu warszawskim oraz służył w Armii generała Andersa.  Los tych żołnierzy po powrocie do Polski był niepewny. Bali się wracać do kraju w obawie o aresztowanie lub ponowną zsyłkę na Syberię.

W 1989 r. Polska wyswobodziła się spod wpływów Związku Radzieckiego i odwiedziny w kraju stały się możliwe. Od tej pory Pani Leokadia wraz z mężem często odwiedzała  Polskę, aż w roku 2007 zdecydowali się przenieść do swojej ojczyzny na stałe.



Mapa podróży autorki z niewoli do wolności

  • Emerytura w Polsce , dlaczego wybór padł na Bydgoszcz?

Mój mąż Henryk urodził się w Poznaniu. Przed wojną jego rodzina mieszkała w Janiszewie na Pomorzu. Później już w Bydgoszczy ukończył Gimnazjum nr 1, więc był emocjonalnie związany z tym miastem. Ta część Polski, z której ja pochodzę (Jabłonowo na Podolu) jest teraz na Ukrainie. Po przejściu męża na emeryturę w 1991 roku, jeszcze nie rozważaliśmy możliwości powrotu, to przyszło z czasem i dojrzewało w nas powoli. Stopniowo również nasze dzieci, syn Ryszard i córka Irena, zaakceptowały naszą decyzję. Okazało się, że podróż  z Anglii do Bydgoszczy trwa krócej niż między miejscowościami, które nas dzielą w Anglii. 

  • Po tylu latach na obczyźnie podjęcie decyzji o powrocie nie było łatwe, czy były,  tu już w Polsce, chwile zwątpienia?

 Po powrocie do Polski przeżyliśmy z mężem mnóstwo dobrych chwil. Jeździliśmy dużo po kraju, szczególnie lubiliśmy wycieczki w góry. Jako dziecko nie podróżowałam daleko od miejsca mojego urodzenia, aż do dnia gdy byliśmy deportowani na Syberię. Przyjeżdżają do nas często dzieci i wnuki,  by poznać piękny kraj swoich przodków. Heńkowi i jego rodzinie w Polsce udało się odzyskać hotel „Pod Orłem” w Bydgoszczy, w którym większościowe udziały, we współwłasności, należały do jego ojca i stryja. Po likwidacji sklepu i przejściu na emeryturę mamy dość dochodu, żeby wygodnie żyć. Do końca swoich dni, (Henryk zmarł w 2013r.) zarówno on,  jak i ja, nie żałowaliśmy podjętej decyzji. Zgodnie ze swoją wolą został pochowany, w grobowcu rodzinnym, na cmentarzu w Bydgoszczy. W hotelu „Pod orłem” jest sala nazwana imieniem Henryka. Połączyła nas kiedyś miłość od pierwszego wejrzenia i po pięciu tygodniach znajomości, w 1950r., wzięliśmy ślub. Byliśmy bardzo dobranym małżeństwem, odejście  męża, to dla mnie  niepowetowana strata. Ktoś, kto utracił kogoś, bardzo bliskiego, rozumie co czuję.

Okres narzeczeństwa. Anglia, Millom 1950 r.



  
W 2011 r. w czerwcu czułam się bardzo zaszczycona, gdy poproszono mnie na Matkę Chrzestną Sztandaru 22- ODN-u (Ośrodek Dowodzenia i Naprowadzania) w Bydgoszczy. Uroczystość odbyła się z udziałem prezydenta miasta i miała  bardzo odświętny charakter.



  •  Tyle lat poza granicami kraju, a tak dobrze mówi Pani po polsku.

Z mężem Henrykiem używaliśmy języka polskiego na co dzień. Dzięki temu syn i córka również biegle w mowie i w piśmie posługują się tym językiem. Nasze wnuki też nieźle sobie radzą. Po wyjeździe z Syberii, co nie było łatwe, bo władze sowieckie wszelkimi sposobami to utrudniały, już w Tengeru (aktualnie Tanzanja) w polskiej szkole nadrabiałam zaległości w nauce. Osada utworzona dla  rodzin polskich żołnierzy  i licznych sierot liczyła około 6 tyś. ludzi, głównie kobiety z dziećmi (pobyt od 1942 do 1948 r.). Tutaj w utworzonych szkołach zadbano o edukację dzieci i młodzieży. Gdy 1945 roku dowiedzieliśmy się, że władzę w Polsce przejęli komuniści, szczególny nacisk położono na naukę zawodu. W utworzonych szkołach zawodowych z przedmiotami ogólnokształcącymi, jak w liceach, można było zdobywać różne umiejętności. W Tengeru ukończyłam Gimnazjum Krawieckie, której kierowniczką  była Pani Olga Trybuchowska.


Pani Leokadia (z warkoczami), z siostrą Jadwigą i Józefą. Tengeru 1947 r.

  • Dużo ludzi po wejściu Polski do Unii Europejskiej, w tym również z Bydgoszczy, wyjechało z kraju w poszukiwaniu pracy. Co Pani myśli o tej fali emigracji zarobkowej?

To jest naturalne, że ludzie poszukują jak najlepszych warunków do życia. Można się przyzwyczaić do przebywania w obcym kraju, ale to nigdy, nie jest to samo co w swojej ojczyźnie. Tutaj jest się jak u siebie w domu. Łatwo, ktoś powie, mi tak mówić, bo jestem zabezpieczona finansowo. Pracowałam na to długo, bo przez 42 lata, prowadząc w Anglii sklep zegarmistrzowsko – jubilerski, razem z mężem. Zostałam wywieziona na Syberię w wieku 10 lat. Po tym co tam przeszłam, wykonując katorżniczą pracę i walcząc o przetrwanie w drodze do wolności, a tym co mnie później spotkało, to nie mam prawa narzekać. Wręcz przeciwnie, uważam, że miałam w życiu dużo szczęścia. Wykonywałam różne prace,  również wykorzystywałam swój zawód wyuczony w Afryce. Po ukończeniu w Anglii stosownych kursów, uczyłam w kilku szkołach robótek ręcznych i modelowania kapeluszy. Zapłata za moją pracę pozwoliła mi i mojej rodzinie godziwie żyć. Zapewne dlatego ludzie emigrują za pracą, chcą dobrze żyć. Granice w Unii Europejskiej są otwarte i szczęście można znaleźć wszędzie. Powrót do Polski, gdzie teraz panuje demokracja, zawsze jest możliwy i  bezpieczny. O taką Polskę, wolną, walczyli nasi ojcowie.

Zachęcam do przeczytania mojej książki, wypożyczyć ją można w Bibliotece Pedagogicznej w Bydgoszczy lub zamówić poprzez e-mail: I.majewicz@wp.pl




W grudniu 2017 roku Pani Leokadia została laureatką Nagrody Honorowej IPN "Świadkowie Historii”. Wyróżnienie to przyznawane jest osobom szczególnie zasłużonym dla upamiętnienia historii narodu polskiego. Zdobywczyni nagrody aktywnie działa, w regionie, poprzez liczne spotkania i odczyty, jako żywy przykład dziejów Polaków zsyłanych na Syberię.





Zaproszeni goście


Uroczystość odbyła się w Hotelu „Pod Orłem” w Bydgoszczy. Uhonorowani zostali również: H. Sowińska, P. Rydel, J. Pintera, J. Gadzinowski i Z. Cisowski.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz