piątek, 1 maja 2015

Sentymentalna podróż w czasie


Budynek Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Trzciance woj. wielkopolskie




Podróż w czasie, którą niedawno odbyłam to podróż do przeszłości i to dalekiej, bo sięgającej stu lat. Tyle lat bowiem liczy sobie budynek Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. H. Sienkiewicza w Trzciance oraz historia z nim związana. Na przestrzeni wieku mieściło się w nim wiele szkół, poczynając od niemieckiej Ewangelickiej Szkoły Powszechnej, poprzez powstałe już po II wojnie światowej, najdłużej działające, Liceum Pedagogiczne (30 lat), Studium Wychowania Przedszkolnego, Liceum Medyczne (21 lat), Liceum Rolnicze, Zasadniczą Szkołę Zawodową po aktualne Technika Zawodowe i Zasadniczą Szkołę Zawodową o szerokich możliwościach wyboru zawodu. Od 2000 roku Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnym kieruje dyr. Wioletta Folwarczna – Nowak.



Poczet sztandarowy


Kadra nauczycielska na Mszy Św. (kościół Św. Jana Chrzciciela) inaugurującej uroczystości jubileuszowe


Najliczniejsza grupa przybyła na zjazd to absolwenci Liceum Pedagogicznego


Absolwentki Liceum Medycznego






Uroczysta akademia w sali gimnastycznej ZSP w Trzciance, występ  chóru z Poznania, serdeczne powitania, przegląd szkół, uczniowie i nauczyciele na fotografiach z kronik szkolnych i interesujący program artystyczny przygotowany przez młodzież, gorące brawa


 Grono pedagogiczne obecne na zjeździe - w pokoju nauczycielskim, od lewej – Celina Olczak, Małgosia Wylegała, Wiesia Śliwińska, Krystyna Kotanowicz, Mietek Ślesicki, Ania Żmuda

Podróż w przeszłość to przywoływanie wspomnień i również czas spotkań z tymi co byli wówczas ze mną. Każdy kto przybył na uroczystości jubileuszowe - 100 lecie działalności szkoły, absolwent czy nauczyciel, zostawił  w tym budynku swoją historię zapamiętaną z własnej perspektywy,  w swój szczególny sposób. 
W moim przypadku związana jest ona głównie z Liceum Medycznym, bo w nim przez szereg lat pracowałam jako nauczycielka zawodu. 
Po latach mogę powiedzieć, że okres, w którym uczyłam w liceum był jednym z najszczęśliwszych w moim życiu. Zapewne złożyło się na to wiele czynników, przede wszystkim zgrany zespół nauczycieli i praca, która przynosiła satysfakcję. Już przekroczenie progu szkoły,  tętniącej życiem, gwarem,  wszechobecną młodością, niesamowicie pobudzało do działania. Na lekcje w pracowni pielęgniarskiej czekałam zarówno ja, jak i uczniowie, tym chętniej, że było widać zapał młodzieży do poznawania tajników swojego zawodu. Pierwsze zajęcia w pracowni, z bandażowania, to wstęp do zawodu pielęgniarki. Pamiętam jak bardzo wszystkim zależało na dobrej ocenie, jak z niecierpliwością uczniowie czekali na kolejne tematy, kiedy  będą uczyć się iniekcji czy  też innych zabiegów pielęgniarskich. A był to okres (początek lat 80 –tych), gdy pracowało się jeszcze na sprzęcie wielorazowego użycia. 
Wycieczki nad morze, biwaki, to czas kiedy można było się bliżej poznać z wychowankami, to chwile, które zapamiętało się na lata. Wybryki, na które nie można się było gniewać, bo stawały się nieaktualne, gdy w końcu młodzież odważyła się do nich przyznać. W moim pamiętniku wspomnień kartkuję dni, miesiące, lata, widzę, jak by to było wczoraj, codzienną pracę, przepiękne bale studniówkowe, radość ze zdanej matury  i czas pożegnań, z dyplomem pielęgniarki w kieszeni.
Z dużym sentymentem wspominam  również wychowanków  i pracowników internatu,  dobre chwile, ciekawe imprezy  oraz sytuacje, nie jednokrotnie  trudne do rozwiązania. Gdy przyjeżdżam do Trzcianki i idę ulicą Mickiewicza, spoglądam na zaniedbany  budynek internatu, w którym kiedyś pełniłam funkcję kierownika. Żal, że tak niszczeje. Dziś pod kuratelą Urzędu Miasta nie może doczekać się lepszych czasów.


 Zajęcia w pracowni pielęgniarskiej




Nauczycielki zawodu - od prawej: Grażyna Sówka, Lucyna Rajczyk, Krystyna Kotanowicz, Lilka Kacprzak


Moja klasa na uroczystościach szkolnych



Jedna z imprez w Internacie Zespołu Szkół

Przyjaźnie z koleżankami z pracy trwają do dziś. Łączy nas wiele, nie tylko praca zawodowa ale dużo miłych przeżyć na gruncie prywatnym, wspólne wypady  z naszymi dziećmi i nie tylko. To były piękne dni…. Dziękuję za to wszystkim współpracownikom szkoły, a zwłaszcza  Celinie Olczak, Wiesi Śliwińskiej, Joli Lichodziejewskiej, Lucynie Rajczyk, Dorocie Pałasz, Małgosi Wylegale, Marcinowi i Marzenie Michlewiczom, Dance Zawadzkiej, Rysi Hałuszczak, Heniowi Ratajowi, nie sposób nie wspomnieć o św.p. Lilce Kacprzak, Uli Rogackiej i Lucynie Polańskiej.
Absolwentki Liceum Medycznego mają w moich wspomnieniach miejsce szczególne. Przez ponad dwadzieścia lat istnienia szkoły jej mury do roku 1998 opuściło 890 osób. Czas płata nam figle i zmieniamy się  trochę zewnętrznie, pamięć bywa zawodna, nie zawsze można się rozpoznać. Te wymienione trudności  dla wielu  nie były przeszkodą a zachętą do przyjazdu, dlatego naprawdę warto było stawić się na zjeździe.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz